Strona główna Onet.pl 1999

Historia jednej strony

Jak stworzyć design, który wyznaczy standard? Jak stworzyć nową jakość, która przyklei użytkownika, która spowoduje, że podświadomie poczuje, że tu jest miejsce w którym warto być?

Piotr Wilam
początki
Published in
6 min readMar 30, 2021

--

To są pytania, które sobie zadajemy pod koniec 1998 roku. Nie wiedzieliśmy wtedy, że strona główna Onetu przez wiele lat będzie najpopularniejszą stroną w polskim Internecie. Wiedzieliśmy natomiast, że wygląd i funkcjonalność Onetu są czymś więcej niż tylko jednym z priorytetów, instynktownie czuliśmy, że design jest drogą do sukcesu.

Jest dużo do zrobienia. Oczywiste jest, że wygląd strony głównej, taki jaki zastaliśmy, jest anachroniczny i nie może być kontynuowany. Widzieliśmy, że jest wyrazem estetyki początków internetu, a nie jest designem na którym można oprzeć dalszy rozwój. Trzeba działać szybko a jednocześnie trzeba stworzyć jakość, która pokaże, że Onet jest z innej półki, że nie jest półprofesjonalnym serwisem w stylu pierwszych stron www, ale jest nową jakością określającą standard na rynku. Cel był oczywisty i ambitny.

Z drugiej strony, na pytanie: Ile stron www zrobiłem w życiu zanim zostałem prezesem Onet.pl? Odpowiedź była krótka: zero. Ile stron zrobił Tomek? Też zero. Ile osób z takim doświadczeniem znaliśmy, poza zespołem Onetu? Także zero. Czy chociaż widzieliśmy na przykład HTML, nie mówiąc już o jego praktycznej znajomości? Nie, nie widzieliśmy. Jeśli chodzi o kompetencje ściśle internetowe, to nie posiadaliśmy ich w ogóle. Naszą mocną stroną było coś innego.

Budowanie produktu

Budowanie produktu — dzisiaj know-how na ten temat jest szeroko znany, w tamtych czasach był rzadkością, a my mieliśmy przewagę, gdyż przez kilka wcześniejszych lat uczyliśmy się niemal codziennie myślenia produktowego.

Przewodniki turystyczne Pascala (więcej o początkach: Cannes) były literaturą użytkową a najważniejsza seria nazywała się Praktyczne Przewodniki. Właśnie z powodu użytkowego charakteru, z racji praktyczności, musieliśmy ciągle stawiać sobie pytania: kto będzie używał przewodnika, w jakiej będzie sytuacji, jakiej informacji będzie potrzebował, jak zamieścić informację, żeby odbiorca ją znalazł. Użyteczność i praktyczność były naszym celem i świętym graalem, i dlatego Pascal był kuźnią naszego myślenia produktowego. Wiele sezonów wydawniczych, komentarzy i feedbacku od czytelników, iteracji treści wydawanych tytułów, sprawiło, że przeszliśmy przez prawdziwą akademię myślenia użytkownikiem, od analizy jego sytuacji i jego potrzeb aż po projektowanie produktu, uwzględniającego dostarczanie wartości i jakość doświadczenia użytkownika.

Siła dobrego designu

W Pascalu poznałem też czym jest siła dobrego designu. Parę lat przed wcześniej chcieliśmy zmienić okładki Praktycznych Przewodników. Witek zaproponował krój pisma imitujący niedokładne malowanie pędzlem. Zaproponował czcionkę, która wyglądała na niedokończoną. W dzisiejszej estetyce, takie zabiegi są powszechne, czy to używanie gołego betonu w wystroju wnętrz, czy sprayu w komunikacji zewnętrznej. Wtedy taki design to był szok. Jak zobaczyłem propozycję Witka, to nie wiedziałem co zrobić, moje emocje i wartości ciągnęły mnie do eksperymentu, nowości, rewolucji graficznej, ale z drugiej strony pojawił się strach, że może idziemy za daleko. Musiało minąć kilka dni, bym mógł powiedzieć “wchodzę w to!” i kilka miesięcy, kiedy to samo powiedzieli odbiorcy. Wyraźnie widziałem jak design przyciąga i przywiązuje odbiorców, i tworzy wizerunek.

Backoffice

Pascal nauczył nas też drugiej strony budowania produktu — nauczył nas zaplecza, organizacji, czyli nie tej strony widocznej, tylko właśnie tej drugiej, tej która jest konieczna, żeby ta widoczna strona działała dobrze.

Weźmy taki Praktyczny Przewodnik po Francji. 700 stron gęstego tekstu, który dostajemy w wersji angielskiej w grudniu i chcemy wysłać polską wersję do drukarni końcem marca tak by w połowie maja książki były w księgarniach. Żeby to było możliwe potrzebny jest proces działający bezbłędnie opierający się o kilkadziesiąt osób i przewidujący kilkanaście etapów pracy. Taki proces trzeba zaprojektować, trzeba go zorganizować i trzeba nim zarządzać. Te umiejętności wynieśliśmy z Pascala.

Przenikanie perspektyw

Pełni zapału zaczynamy pracować. Praca odbywa się na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony Tomek z zespołem Onetu przechodzi przez pytania produktowe: po co jest główna strona, jak ludzie z niej korzystają, jak mogą z niej korzystać, co jest kluczowe dla dobrego designu. Z drugiej strony analiza jakie kompetencje są potrzebne, jakie z nich są już w zespole, jakich kompetencji można się nauczyć, jakie chcemy pozyskać z zewnątrz. Do tego oczywiście dochodzą pytania jak pracę zorganizować, jak ma wyglądać proces aby produkt mógł dobrze działać. Obie strony się ze sobą bez przerwy splatają.

Współzależność tych dwóch perspektyw jest ogromna. Wydaje się, że są od siebie nierozłączne jakby jedna nie mogła istnieć bez drugiej. Poznajemy specyfikę budowania produktu internetowego.

Nowy design

Pojawiają się główne założenia: strona główna, a za nią cały Onet, mają być, jak przewodnik Pascala, proste i wygodne, mają być przede wszystkim praktyczne i użyteczne.

Zastanawiamy się nad wizerunkiem i wartościami związanymi z Onetem. Wtedy szybko dochodzimy do tego, że nie ma miejsca na emocjonalne manifesty. Idziemy bardziej jak Bauhaus niż jak Apple.

Zmienia się założenie podstawowego “usecase’u”. Celem już nie jest tylko to, by użytkownik “wszedł na Onet”. Celem jest by użytkownik wszedł na stronę główną i szybko znalazł link do tego co go interesuje. Strona główna jest po to by rozprowadzać, a nie po to by skupiać uwagę. Jak brzytwa Ockhama w filozofii usuwa niepotrzebne założenia i argumenty, tak w kolejnych wersjach usuwane są zbędne elementy w projekcie strony głównej. Powstają prototypy, makiety nowej strony, wygrywa symetryczny układ trzyczęściowy.

Następuje zmiana brandu. Już nie brand OptimusNet z łódeczką płynącą po oceanie (patrz ilustracja w Prehistoria Onet.pl) tylko onet.pl pisany z małej litery jako główny brand i nazwa serwisu. Bartek projektuje nowe logo. Porównanie logo przed i logo po pokazuje ogrom zmiany, która nastąpiła.

Budowanie kompetencji

Strony www, kiedyś tworzyło się inaczej niż teraz. Nie było frameworków, nie było narzędzi. Nie było całej wiedzy o projektowaniu i budowaniu www. Na dodatek w Polsce nie było projektantów, z wyjątkiem kilku osób, z których połowa była w Onecie a połowa w Wirtualnej Polsce. Specjalistów od UX nie było w ogóle, bo nie było jeszcze UX-u jako dyscypliny.

Od strony organizacyjnej, kierunek rysował się jasno: wyodrębnić konkretne kompetencje potrzebne w całości procesu, sprawdzić czy są w Polsce osoby z takimi kompetencjami. Jeśli takie osoby byliśmy w stanie namierzyć, to chcieliśmy je pozyskać do zespołu, jeśli nie, to określaliśmy jakie doświadczenie może być przydatne w budowaniu potrzebnych kompetencji i zakładaliśmy, że w ramach pracy nad kolejnymi projektami odpowiedni know-how zostanie zbudowany.

Ania miała pełne ręce roboty. Dużo eksperymentowaliśmy. Czasami budowanie kompetencji działało, czasami nie. Pamiętam, że zatrudniliśmy najlepszego grafika, jakiego wtedy znaliśmy, ale szybko odkryliśmy, że funkcjonalność nie jest i nie będzie jego sposobem myślenia. Interfejs i grafika w przypadku internetu tworzyły jedność, co było czymś innym niż tradycyjne myślenie środowiska grafików.

Herbatka

Sukces Onetu jako serwisu w tamtych latach nie byłby możliwy, gdyby nie zaangażowanie, zdolności i kompetencje Tomka. Tutaj chciałbym napisać o jednej z cech Tomka. Tomek jak coś robił, to robił to całym sobą. Niezależnie czy to była poranna herbata, czy sceniczna interpretacja Boba Dylana, czy rozmowy z hurtowniami książek w Pascalu, czy też projektowanie strony głównej — zawsze angażował się w 100 procentach.

Piszę o herbacie, bo jeszcze w Pascalu się wszyscy z tego śmialiśmy. Wyobraźcie sobie wyjazd na ważne rozmowy, noc w hotelu, rano przygotowania, brak czasu, napięcie, po śniadaniu chcę szybko jechać na spotkanie, a tutaj Tomek jakby wylądował na innej planecie, właśnie pił herbatę i nie było mowy, żeby w czasie tego świętego kwadransa ktokolwiek czy cokolwiek go zmusiło do wyjazdu.

Czasami, dokładnie ta cecha była nie do zniesienia, jak Tomek wchodził w jakiś szczegół, zaczynał świat widzieć przez ten właśnie szczegół, który w tym momencie był dla niego prawdziwym centrum Wszechświata. Oczywiście w takich sytuacjach tracił spojrzenie na całość. Takie podejście było czasami groźne, ale z drugiej strony było siłą, która pozwalała na znalezienie świetnych, często genialnych rozwiązań. Tak właśnie było z przeprojektowaniem Onetu i jego strony głównej. Wśród kilku osób pracujących nad tym zagadnieniem, to Tomek był główną siłą sprawczą i ostateczną wyrocznią.

Po kilku miesiącach nowy projekt jest gotowy. Z efektu końcowego jesteśmy zadowoleni, choć przyjęcie przez użytkowników nowego designu, nowej filozofii za tym stającej, nowej estetyki było ciągle niewiadomą. Logo, prostota, symetryczny układ zaczynają określać nowy styl. Czujemy się jakbyśmy robili modernistyczną rewolucję w Internecie.

--

--